Kuba flaga państwa

Kuba – zanim polecisz

Rajskie plaże, boska muzyka, cygara, rum i idealna pogoda. Piejesz z zachwytu nad każdym z w/w określeń? Cóż, nie jestem zdziwiona. Zanim jednak zabierzesz się do pakowania plecaka – sprawdź, co musisz ogarnąć przed rozpracowywaniem rumu na hawańskiej ulicy. Jak przygotować się do wyjazdu na Kubę?


#1. Kiedy lecieć?

Jakby się uprzeć – na Kubę można uderzać przez cały rok. Wprawdzie w okresie od maja do października występuje pora deszczowa, ale podobno wcale to nie wygląda w ten sposób, że leje od rana do nocy. Wypady występują stosunkowo rzadko a jak już wystąpią – trwają nie dłużej niż 30 minut. Mowa o przełomie kwietnia i maja, bo już w czerwcu możesz tam solidnie przemoknąć. A jeśli nie – wilgotność powietrza niekorzystnie wpłynie na Twoje samopoczucie. Okres huraganowy przypada z kolei na wrzesień-listopad. Huragan Irma (2017r.) dał mi w temacie dość ostro do myślenia – nie będę więc siać propagandy pt.: leć, będzie taniej, wiele hałasu o nic. Zdecydowanie najmniej ryzykownym terminem na eksplorowanie kraju jest pora sucha, trwająca od grudnia do kwietnia. Ja balowałam na Kubie na przełomie marca i kwietnia i ten termin mogę z czystym sumieniem polecić.

 

Kuba. Plaże.

 

#2. Jak lecieć?

Dreamliner podrzuci Cię na Wyspę bez żadnych przesiadek, ale bezpośrednio = drogo a umówmy się, że na bloga Baby nie zaglądają ludzie, zasiadający w business class każdego samolotu. Ogólnie połączenia lotnicze na Kubę do najtańszych nie należą, więc chcąc się tam dostać nieco mniejszym kosztem musisz kombinować:

 

  • kupujesz bilet z wyprzedzeniem – powiedzmy z półrocznym. Da się już szarpnąć za całkiem dobrą cenę.
  • ustawiasz sobie alerty na stronach wyszukiwarek połączeń lotniczych – na wszelki wypadek na jakieś trzydzieści opcji wylotu + powrotu, i łapiesz bilet, gdy tylko odnotujesz, że To jest właśnie ten super deal! Gwarantuję, że śledząc ceny przez kilka dobrych tygodni – złapiesz rozeznanie w tym, co korzystne a co niekoniecznie,

  • rzucasz się na okazje, serwowane przez popularne portale lotnicze – okazje bywają takie, że nic tylko łapać jak świeże bułeczki. Przeloty za tysiaka, w porywach do 1500 zł, to łaska boża, jakiej nie można przegapić. Niestety primo – zdarzają się stosunkowo rzadko, niestety secundo – są to często oferty z gatunku: dzisiaj bukujesz bilet – jutro jesteś na Kubie, a wiadomo – nie każdy może sobie na tego rodzaju swobodę w działaniach urlopowych pozwolić,

  • wbijasz się w lot czarterowy, który przetransportuje Cię bezpośrednio na Wyspę, jednakże do miejscowości stricte turystycznych, takich jak Varadero czy Cayo Coco. To idealne rozwiązanie dla osób, które chcą po prostu poleżeć na plaży. W przypadku, gdy chcesz przy okazji posmakować trochę prawdziwej Kuby – postaw na przelot do Varadero. Będzie Ci się stąd łatwiej (i taniej) wydostać niż z wyspy Cayo Coco,

  • czarter z innych europejskich stolic – skoordynowanie taniego lotu do Hiszpanii z dobrym czarterem z Madrytu nie jest może bułką z masłem, ale rzuty cenowe zdarzają się takie, że warto być czujnym.

Mój bilet na Kubę nabyłam na 5 miesięcy przed wylotem, korzystając z opcji alertów, o których mowa powyżej i gdyby nie ta historia – wydałabym na niego całkiem uczciwy pieniądz, tj. 2400 zł. Wylot z Warszawy, z całonocnym stend bajem w Moskwie (niższe ceny trzeba jakoś odpokutować), skąd już bezpośredni lot do Hawany. Przelot Aeroflotem, który zresztą – bez cienia szydery – bardzo miło wspominam.

 

Lotnisko Szeremietiewo. Moskwa.
Lotnisko Szeremietiewo w Moskwie. Przyda się śpiwór, jeśli będziesz tam spędzać dłużej niż trzy kwadranse.

#3. Karta Turysty

To coś w rodzaju wizy wjazdowej na Wyspę. Temat obowiązkowy.

Standardowo – najlepiej urządzili się Warszawiacy, którym wystarczy skoczyć po kartę do Ambasady Republiki Kuby, mieszczącej się przy Domaniewskiej 34A. Pozostali zmuszeni są korzystać z pośrednictwa wizowego, które – za doliczeniem swojej prowizji – elegancko wszystko załatwi. Potrzebny Ci będzie do tego właściwie tylko paszport – ważny przynajmniej pół roku. Dokument jest jednokrotnego wjazdu, na 30 dni pobytu i z terminem ważności 6 miesięcy od daty wydania. Jeżeli jednak planujesz na Wyspie pobyt dłuższy niż miesiąc – don’t worry, ważność karty można przedłużyć, będąc już na miejscu.

#4. Ubezpieczenie

Przepisy stanowią, że lecąc na Kubę, musisz obowiązkowo posiadać ubezpieczenie, i to wykupione w firmie, która z amerykańskim rynkiem nie ma nic wspólnego. Sprawdź sobie, czy firma ubezpieczająca ma certyfikat respektowany przez włodarzy Kuby. Legendy głoszą, że posiadanie kwita jest na hawańskim lotnisku sprawdzane. Mi się nie przydarzyło. Nie zmienia to faktu, że lepiej za to ubezpieczenie dopłacić. W razie konieczności skorzystania z kubańskiej służby zdrowia – może się ono okazać kwestią całkiem przydatną.

#5. Inne

 

  • podobno trzeba mieć przy sobie minimum 100 CUC na każdy dzień pobytu. Nikt w portfel mi nie zaglądał. W sumie miło z ich strony, bo i tak tyle nie miałam.
  • kolejną plotką jest konieczność posiadania rezerwacji hotelowej przynajmniej na jedną noc. I owszem, miałam. Nikogo to nie interesowało, ale ponieważ w każdej plotce tkwi ziarenko prawdy – informuję grzecznie.

    Z perspektywy czasu oceniam, że ten pierwszy nocleg serio był operacją zbyteczną. Zwłaszcza, że zaklepane przez nas miejsce było czymś w rodzaju hostelu (tak, spotkasz takowe w Hawanie), co w porównaniu z casa particular wypadało dość blado. No chyba, że lecisz sam – wówczas opcja łóżka w pokoju wieloosobowym rzeczywiście okazać się może bardziej korzystna cenowo. Nie wspominając już o – jakże powszechnym w takich miejscach – poznaniu ludzi, z którymi być może zechcesz się trochę pobujać po Wyspie. Albo choćby upoić się rumem na wieczór.

  • nie wylecisz z Kuby bez uiszczenia opłaty wyjazdowej w wysokości 25 CUC. I tu akurat nie będzie dementowania plotek. Pamiętaj o tym, gdy będziesz wyciągać ostatnią kasę na pudełko cygar.

 

#6. Co zabrać z Polski

 

Waluta

Lecąc na Kubę najkorzystniej jest zabrać ze sobą Euro. Przy wymianie dolarów amerykańskich obciążą Cię bowiem dodatkowo 10% podatkiem.

Karta kredytowa

Jeżeli jesteś posiadaczem karty kredytowej American Express – leć załatwiać inną. Akceptowalnymi kartami są bowiem jedynie Visa i MasterCard. Inna rzecz, że kredytówką zapłacisz tylko w hotelach, przy wypożyczaniu auta czy w wypasionej restauracji.

Gniazdka elektryczne

Całkiem przydatnym gadżetem jest adapter do gniazdka elektrycznego. Bywają miejsca, gdzie bez kłopotu naładujesz się poprzez europejską wtyczkę, ale niejednokrotnie trafisz też na gniazdka amerykańskie czy nawet japońskie. Napięcie w gniazdkach też jest zróżnicowane – czasem będzie to 110 a czasem 220 V. Generalnie polecam kupno uniwersalnej wtyczki, pasującej do wszystkich rodzajów kontaktów na świecie.

Jedzenie

Jeżeli nie chcesz wydać milionów na żarcie – zapakuj jakieś makarony, sosy w saszetkach itp. Coś, co nie waży dużo a da radę się tym posilić. Ja tego nie zrobiłam, w konsekwencji czego zdarzało mi się przymierać głodem, o czym zapewne jeszcze nie omieszkam wspomnieć, bo to dość śmieszna historia.

W wielu casa particular jest możliwość samodzielnego przyrządzenia sobie posiłku. Mam świadomość, że po śmierci Fidela, stopniowo coraz łatwiej będzie zdobyć jakiś artykuł spożywczy, ale póki co – radzę j.w. No chyba, że nastawisz się na spożywanie posiłków za cenę 2-3 krotnie wyższą niż w Polsce, to wtedy nie było tematu.

Zakupy na miejscu

Zabierz ze sobą siatki jednorazówki. W kubańskich sklepach twór taki nie występuje. Na wypadek, gdyby ktoś chciał mi w tej chwili zarzucić, że nieco się miotam w zeznaniach, bo wyżej było o tym, że w sklepach kubańskich nic nie ma – informuję, że człowiek nie wielbłąd – pić musi, a z dostępnością napojów nie ma na Kubie żadnego problemu. Dobrze by było zatem, gdybyś miał w co zapakować wodę, refresco i inne rumy. Wprawdzie obsługa sklepowa dość często biegnie z pomocą, podsuwając przy kasie jakiś stary karton, w który można się zapakować, ale różnie z tym bywa, więc.

 

Kuba. Zakupy.
Baba i kubańska siatka.
Sklepy na Kubie.
Asortyment sklepowy. 
Sklepy spożywcze na Kubie.
Napojów ci u nich dostatek.

Gifty dla lokalsów

Bądź Wujkiem z Ameryki dla Kubańczyków. Przywieź z PL jakieś łakocie, ciuchy, w których nie chodzisz, przybory szkolne, zabawki, mydełka i inne tego typu. Widok malującej się wdzięczności na licach ludzi, którym będziesz te fanty wręczać – bezcenny. Staraj się jednak obdarowywać nimi tych, którzy mieszkają daleko od głównych atrakcji turystycznych – tu wujkowie z Ameryki zaglądają rzadziej a tym samym ludzie są w większej potrzebie.

#7. Język

Jasne, że hiszpański, którym nie władam.

Przed wyjazdem na Kubę wydrukowałam sobie jakieś hiszpańskie small talki, uposażyłam się również w podręczny słowniczek. Na Kubie jednak tyle się spontanicznie dzieje, że często zwyczajnie nie zdążasz sięgnąć po ten podręczny zestaw porozumiewawczy.

Kubańczycy są w tym swoim języku rozbrajający. Nawijają do Ciebie po hiszpańsku w sposób zupełnie naturalny. Tak, jakby najbardziej logicznym było, że skoro ktoś do ich domu przybył to po hiszpańsku hablar musi. Gdy mówisz, że no entiendo, ze zrozumieniem tematu zaczynają mówić dokładnie to samo, nadal po hiszpańsku – tyle, że znaaaaacznie wolniej. No i po prostu musisz zrozumieć. Rzecz to w istocie fantastyczna, bo tak rzucony na głęboką wodę – zaczynasz łapać hiszpański w mig. Zwłaszcza, że to język nietrudny. Ja w każdym razie wiem, że w hiszpańskojęzycznym kraju jakoś już się dogadam. God Bless Cuba!


A co, jak już wylądujesz? Czym się po Kubie przemieszczać, gdzie spać, jakim pieniądzem obracać i o co właściwie kaman z tym jedzeniem na Kubie – o tym i jeszcze o kilku innych dowiesz się z kolejnego wpisu, zatem… stay tuned! 

5 thoughts on “Kuba – zanim polecisz

  1. Ale trafiłam! W przyszłym roku wybieramy się właśnie na Kubę, Twoje porady na pewno okażą się bardzo cenne 🙂 Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy!

    P.S. Czy już wspominałam, że ubóstwiam Twój styl pisania? 😉

    1. Przeeeeecholernie mi miło, cmok! 🙂
      No i zazdroszczę tej Kuby – gdyby nie fakt, że świat taki wielki (czyt.: tyyyyle do zobaczenia) -> wpadałabym tam sobie średnio raz do roku 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *