W Górach Świętokrzyskich znalazłyśmy się trochę przypadkiem. Baba miała do załatwienia pewną sprawę w Kielcach i – jako, że nie wyobraża sobie przemieszczania się po kraju bez psa – rzeczą oczywistą było zapakowanie Dagi w plecak. A Daga na pokładzie = poszukiwanie terenów zielonych. Akcja rozgrywała się zimą, więc o tereny zielone było co najmniej trudno, ale wybór miejsca do polatania wydał się oczywisty: Góry Świętokrzyskie i ich najwyższy szczyt
Łysica
611,8 m n.p.m. Niby nic a jednak wpisuje się w Koronę Gór Polski. Wprawdzie jest jej najniższym wzniesieniem, ale to jeszcze nie powód, żeby uprawiać sobie z niej heheszki. Zwłaszcza, że na to nie zasługuje, ot co. Mówi się, że Łysica jest fe, bo trasa na szczyt nie jest usłana żadnymi widokami. Zgoda – szlak prowadzi leśną aleją, drzewa przysłaniają jakiekolwiek okno na świat, ale dla tzw. leśnych istot, do których się ewidentnie zaliczam, nie będzie to żadnym defektem. Co więcej, ścieżka jest po prostu urocza, więc na długo zapadnie w pamięć. Zwłaszcza, jeśli zobaczysz ją w śnieżnobiałej odsłonie.
Dojazd
Punktem startowym góry jest wieś o wdzięcznej nazwie Święta Katarzyna. To na nią ustawiasz sobie nawigacyjny azymut. Ale możesz dojechać też tańszym środkiem transportu. Z dworca autobusowego w Kielcach kursują PKSy, docierające do samej wioski (czas przejazdu ok. 50 minut). W sezonie zimowym trzeba tylko uważać na ostatni odjeżdżający autobus – rok temu już w okolicach 16:00 a potem długo, długo nic.
Samochód zostawiamy na parkingu koło kościoła. Jeżeli jedziemy PKSem od strony Kielc – po wysiadce kierujemy się w stronę odjeżdżającego autobusu, po czym skręcamy w prawo. Droga prowadzi do bram Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
Szlak
Tak naprawdę szlaki są dwa: północny i południowy. Północny prowadzi z Bodzentyna. Ten południowy to nasza św. Kaśka – bardziej skalista i stroma, przez co uznawana jest za trasę nieco mniej przyjazną turystom. No, ale. Nie dajmy się zwariować – te 612 m to ani temat, któremu towarzyszy ryzyko utraty życia, ani też nie jest na tyle eksploatujący, żeby sobie na siłę ułatwiać, więc szlak południowy rekomenduję z czyściutkim sumieniem.
Przyczyny rekomendacji w wersji #nofilter (there’s no need):
Dzięki za zimowy opis 😉
Cieszę się, że ucieszył 😉
Właśnie od Łysicy zacząłem zdobywanie Korony Gór Polski. Szlak jest krótki, ale ma ciekawe atrakcje w drodze na szczyt.
Mniejsze góry też mają klimat zimą. Super artykuł. Natchnęłaś mnie. Dzięki.
Cała przyjemność po mojej stronie! 😉