2 stycznia 2018 r. zdobyłyśmy z Dagą trzeci z najwyższych szczytów państw bałtyckich. Mimo zawrotnej wysokości 318 m n.p.m., co stanowi o jego przewadze nad najwyższymi szczytami Litwy i Łotwy, nie napracowałyśmy się zbytnio przy tym przedsięwzięciu. Zapraszam na wspólną wspinaczkę na najwyższy szczyt Estonii – Suur Munamägi.
Położenie
Góra usytuowana jest w południowo-wschodniej części kraju, skąd już tylko trzy kroki od granicy z Łotwą i Rosją.
Dojazd
Kieruj się na Haanja – wieś, leżącą 1,5 km od miejsca docelowego.
Dotarcie do celu nie stanowi żadnej trudności. Co więcej, może być źródłem miłych doznań wzrokowych, bo końcowy (ok. 15 km) odcinek trasy ciągnie się przez urokliwe tereny leśne. Ponadto, jak na górską drogę przystało, jest ona dość wąska i kręta. Dla mnie in plus, bo moje upodobanie do górskich klimatów przekłada się również na typowe dla takich terenów drogi. Prawdę mówiąc, czułam się w górach bardziej w trakcie dojazdu niż na samym szczycie, ale ok, heheszki odkładam na chwilę na bok.
Dopiero u końca trasy pojawił się mini dylemat. Przy dojeździe do Haanja nawigacja nakazywała skręcić w prawo, w drogę szutrową.
Zważywszy na moje przygody na Łotwie stwierdziłam, że ryzykować nie będę i pocisnęłam prosto. To była słuszna decyzja. Krótko po wjeździe do wsi, ukazał się moim oczom elegancko oznakowany parking, z którego – po cofnięciu się kilka metrów – prowadzi oficjalna ścieżka na szczyt. Zaczyna się ona kilkunastoma schodkami, potem fragment betonowego podejścia, i końcowo znów schodki. Nie liczyłam, ale na wsi mówiom, że jest ich około 150.
Sto pięćdziesiąt schodków i święcisz estońskie triumfy, Bracie.
Finał
Widoków – brak. Przynajmniej dla takich wyrzutków społeczeństwa, jak my, bo okazało się, iż na betonową wieżę, z której popatrzeć można nie tylko na estońskie, ale i na łotewsko-rosyjskie tereny, wpuszczają wszystkich. Poza psami. Wstęp na wieżę jest płatny, ale Dagi za żadne pieniądze wpuścić nie chcieli. Dziwne trochę, bo primo: nie było tam nikogo poza nami, secundo: Daga przecież tak piękna! Szybko wytłumaczyłyśmy sobie jednak, że w duszy mamy takie sztuczne wywyższenia terenu i po zrobieniu dokumentacji zdjęciowej poszłyśmy sobie na spacer.
Chcesz śledzić babskie zdobywanie kolejnych szczytów Europy? Dołącz TU – bądź na bieżąco w temacie!
No i jest trzeci! Podziwiam Cię za błyskawiczną realizację postanowienia i trzymam kciuki za kolejne szczyty!
NIE DZIĘKUJĘ (w ramach nie zapeszania), bo z kolejnymi raczej nie będzie tak łatwo… 😉